1 września – dzień długo wyczekiwany przez śpiącą teraz Rudowłosą Pani Prefekt. Dzień wcześniej, dokładnie spakowana, z dokładnym planem w głowie, pełna entuzjazmu i
podniecenia, z ogromnym trudem zasnęła, wcześniej rozmyślając, jak bardzo
zmienili się jej przyjaciele, a w szczególności pewien nadzwyczaj pewny siebie
rozczochraniec. Skarciła siebie w myślach za to że w ogóle pomyślała o tych jego
pełnych blasku orzechowych oczach, które za każdym razem wciągały ją w trans , z którego z ogromnym trudem się
wybudzała. Po dłuższej walce z samą sobą zasnęła. Nie zdając sobie sprawy że
szósty rok będzie dla niej nie dość że burzliwy to nie możliwie szczęśliwy. O
7:30 znienawidzony przez Lily budzik niemiłosiernie zaczął przypominać o swoim
istnieniu. Lily z lekkim rozdrażnieniem usiadła na łóżku. Dopiero po chwili
uświadomiła sobie, że dziś zaczyna swój szósty, przedostatni rok w Hogwarcie. Nie
tracąc ani minuty dłużej wzięła wcześniej przygotowane ubrania i przed Petunią
wślizgnęła się łazienki, po niecałych 20 minutach wróciła do pokoju w pełni
gotowa, chciała sprawdzić po raz ostatni
czy wszystko spakowała, jednak nie zdołała otworzyć kufra kiedy przez okno próbowała
się dobić śnieżnobiała sowa , którą Lily na jej nieszczęście znała. Sowa
należała do Jamesa Pottera. – Oh, naprawdę
teraz ?. Nie mając wyboru wpuściła sowę do swojego pokoju , ta jak na
zawołanie wysunęła swoją nóżkę, co jak co, ale teraz się tego nie spodziewała,
choć w głębi duszy czuła ogromne podniecenie za każdym razem kiedy James Potter
przysyłał jej listy.
Droga, Lily !
Tak, wiem, nie spodziewałaś się od
mnie listu. Zwłaszcza teraz, ale zanim rozedrzesz ten list, jak pozostałe, chciałbym Ci życzyć udanego szóstego roku. Choć pewnie sądzisz że z moim
udziałem nie będzie taki wspaniały, to możesz się mile zaskoczyć. A i takie
małe pytanko … Umówisz się z mną ?
Twój, James.
- On jest chyba nie poważny ?! Mile
zaskoczyć ?! –Ta myśl całkowicie przysłoniła pozostałe, jednak tak naprawdę
czuła lekkie podekscytowanie. Co to
będzie ? Zapominając o ostatnim sprawdzeniu kufra, zeszła na dół gdzie
zabrała się cała rodzina, krzątająca się po kuchni pani domu nie zauważyła
kiedy jej młodsza córka usiadła przy stole.
- Mamo co na śniadanie ? – zapytała jej zielonooka córka. ‘
- Oh, Lily nie strasz mnie tak więcej !
- Przepraszam , a więc co z tym śniadaniem ?
- Ah tak, śniadanie .. hm, tosty ?
- Z dżemem !
Lily ignorując wredne spojrzenia Petunii zaczęła wpatrywać się w
swojego tatę, dopiero teraz uświadomiła sobie jaki on jest przystojny, nawet
jeśli nosi te swoje okulary. Tak, nawet jeśli ma rozczochrane włosy.
- O co chodzi ? Czemu się tak na mnie patrzysz ? – Ojciec Lily
wysoki dobrze zbudowany, lekko siwiejący, zawsze uśmiechnięty mężczyzna, z
lekkim zdziwieniem wpatrywał się teraz z nad gazety pytająco w córkę. – Oh, nic
takiego, zagapiłam się .
Nawet nie zauważyła kiedy jej mama podała jej śniadanie. Nie mogąc
dłużej poświęcać swojej uwagi tacie, zajęła się swoim tostem. Po nie całych 20
minutach kiedy talerz Lily błyszczał czystością, ojciec rudowłosej oderwał się
od wciągającej lektury i z zbyt dużym entuzjazmem zawołał:
- NO. Co gotowa ?!
- Tato, proszę nie krzycz ! I tak, jestem gotowa. Mógłbyś pójść po
kufer ?
- Tak, oczywiście tylko tu
się nie potopcie we własnych łzach ? –
Ach, tata i ten jego ukryty sarkazm.
- Ja z chęcią bym kogoś utopiła … - Petunia mściwie popatrzyła się
na Lily, która była jedyną osobą słyszalną to zdanie.
- Petuniu, ja ciebie też bardzo kocham!
- Yhhym.
- No, dobrze chodź tu Lilka. – Pani Evans z już szklanymi oczami
podeszła do Lily, nie przeciągając zaczęła ją ściskać, jakby jutro miał nastać
koniec świata.
- Mamo, przestań, bo nie dojdę żywa na peron.
- Oj, przepraszam, ale zawsze kiedy wyjeżdżasz mam wrażenie że
widzę cię po raz ostatni.
- Przestań, przecież zobaczymy się w Święta.
-No tak, Kocham cię Lily .
- Ja ciebie też mamo.
- No, już dobrze idż bo się spóźnisz, tata już czeka.
- Petunia … - spytała z lekką nutką nadziei.
- Czego ?
- Nie masz mi nic do powiedzenia ?
- Yy, nie .. w sumie to tak, mam ci coś do powiedzenia .
- Tak , a co takiego ?
Petunia teatralnie pokręciła głową jakby nad czymś główkowała.
Przestała trzymać wszystkich w napięciu i powiedziała słowa które Lily jakoś
zbytnio nie poruszyły.
- Jest jakiś cień szansy że zostaniesz na Święta w tym Hogwardzie
?
- No cóż, lepsze to niż nic, pa mamo, Petunia …
- Tak, tak Pa. – Ostatnie słowo wypowiedziała z takim naciskiem, że
gdyby nie fakt, że Lily stała już plecami do niej opluła by jej twarz. Chociaż
los tak chciał że to właśnie Lily została obdarzona czarodziejską mocą, a nie
ona, to udawała, że wcale ją to nie obchodzi wręcz udaje, że to wszystko to jakiś
beznadziejnie kiepski dowcip. Jednak tak naprawdę, żałowała, że nie była na
miejscu Lilki, że nie była wyjątkowa.
Lily po raz
ostatni spojrzała na swój dom niczym nie różniący się od pozostałych, i wsiadła
do samochodu. W drodze zamieniła tylko
kilka słów z swoim tatą na temat niczego innego jak na temat chłopaków.
- Więc, masz tam jakiegoś chłopaka, co ?
- Tato, po pierwsze nie zaczyna się zdania od „Więc”, a po drugie
nie, nie mam.
- A ten James, co był u nas w tamte wakacje ?
- Oh przestań, on się tylko wygłupiał.
- I dlatego poprosił o twoją rękę ?
- Tato, już ci tłumaczyłam, nie wezmę z nim potajemnie ślubu, bo
nawet go nie lubię !
-No, już dobrze, dobrze. Jesteśmy.
Na szczęście ojciec Lily nie ciągnął dalej tego tematu, tylko w
milczeniu z dzieciną łatwością wyciągnął kufer
z klatką, w której pohukiwała
beżowa sowa Rebekah. Kiedy Lily miała już pod ręką cały swój bagaż,
najnormalniej w świecie weszła na dworzec King’s Cross, o dziwo nikt nie zwracał
uwagi na dzieci, które ciągnęły za sobą
kufer i klatkę z sową, kotem, albo szczurem lub ropuchą, ludzie po prostu nie
bardzo się przejmowali takim zjawiskiem, którego byli częstymi świadkami.
Powróciwszy do rudowłosej, szła żwawym krokiem w kierunku przejścia pomiędzy 9
a 10 peronem. Kiedy widniała przed nią żelazna barierka, po raz ostatni
przytuliła się do ojca i jak wiatr popędziła w kierunku muru. Zostawiając ojca
poza „drugą stroną”, sama skakała z radości wiedząc że za kilka godzin będzie w
swoim prawdziwym domu. Poprawiła już tyko oznakę Prefekta Naczelnego i ruszyła
na poszukiwanie znajomych twarzy. Co jakiś czas witały się z nią osoby, ale nie
potrafiła w nich zauważyć żadnej naprawdę jej bliskiej. Po nie całych 5
minutach bez owocnych poszukiwań, na jej nieszczęście usłyszała znajomy głos :
- Lily?
Dziewczyna z zrezygnowaniem odwróciła się w kierunku rozmówcy.
- Severus.
-Cześć, jak wakacje ? - Jaja sobie robisz ?
-Chyba
sobie żartujesz ? Po tym jak nazwałeś mnie szlamą teraz pytasz mnie o wakacje
jakby nigdy nic ?!
- Lily, ja.. ja przepraszam. Ja wiem, głupio wyszło. – Złapał ją
za rękę z taką siłą że nie potrafiła wyrwać się z jego uścisku.
- Głupio wyszło ?! Oh
naprawdę, daruj sobie, a teraz mnie puść.
- Lily, nie, nie puszczę
się dopóki mi nie wybaczysz. – powiedział to takim tonem, jakby zaraz chciał
kogoś udusić.
- Severus przestań, to boli. – Lily była bliska płaczu.
- Severus! Puść mnie!- Jednak Snap’e pozostawał nieugięty.
- Hej ! – Lily była uratowana, ku nim biegł nie kto innym jak
James. Tak, James Potter.
- Nie słyszałeś, powiedziała żebyś ją puścił! – Snap’e jakby od
niechcenia puścił rękę Lily.
- W porządku ?
- Tak, dziękuję. – To nie zmieniło faktu, że wciąż pocierała
nadgarstek. Jakby to miało w jakikolwiek sposób pomóc. Przyglądający się do tej
pory Snap’e poczerwieniał z zazdrości.
- A więc to tak, wolisz jego ?! – Nie wytrzymał, nie mógł znieść, że ten „bezczelny typ” otacza „jego”
Lily ramieniem.
- Nie krzycz na nią. – James już chciał wyciągać różdżkę z
kieszeni kiedy, Lily wyrwała się spod jego uścisku i stanęła pomiędzy nimi.
- Przestańcie ! – James widząc, że Lily cała się trzęsie schował
różdżkę. Przecież nie chciał by coś się jej stało, prawda ?
- Severus, co się z tobą dzieje ?!
- A więc to ja jestem ten zły ?!
- Mówiłem żebyś na nią nie krzyczał!
Gdyby nie fakt że wokół nas zrobił się dość spory tłum doszło by
nie pojedynku na różdżki, ale do zwykłej mugolskiej bójki.
- James, proszę cię chodź . – Rogacz spojrzał teraz Lily, jej oczy
zaszkliły się, a ręce nie spokojnie drżą. Chcąc żeby czuła się bezpiecznie
otoczył ją ramieniem i poprowadził w stronę wejścia do pociągu. Z dala było
jeszcze usłyszeć głos Snap’e.
- Lily dokonałaś wyboru, pożałujesz tego! – Lily była bliska
płaczu, jednak szła dalej z podniesioną głową, nie zważając na te wszystkie
spojrzenia i szepty. Pozwoliła by James poprowadził ją do pociągu, o dziwo w
ogóle jej to nie przeszkadzało.
- Dzięki. – dodała po chwili ciszy.
-Co, ach tak nie ma za co.
- Nie, jest. Gdyby nie ty Snape’e oderwał by mi dłoń.
- W takim razie skoro ocaliłem twoją dłoń, może zgodzisz się na
randkę? – a już myślała że da jej chociaż dzisiaj spokój. Cóż, nadzieja matką
głupich.
- Oj, chciałbyś Potter, chciałbyś.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – powiedział to tak ciepłym i
troskliwym tonem, jak nigdy wcześniej.
- Dobra, dobra, gdzie jest reszta ?
- W naszym przedziale. – Cała „grupa” siedziała od początku zawsze
w tym samym przedziale- na samym końcu -
z tego też powodu, wszyscy inni nawet ci
starsi, ustępowali przedział znanej na
całą szkołę paczce. Z tego przedziału można było słyszeć najgorsze kłótnie jak
i najgłośniejsze śmiechy.
Kiedy już znajdowali się dwa przedziały od końca Lilka zatrzymała
się zadając pytanie.
- Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem ?
- Ja, khm- odchrząkną .
- Ty co?
- No po prostu , długo nie
przychodziłaś więc zacząłem się za tobą rozglądać, a że wcześniej widziałem jak
Smerakus czatował na ciebie przy barierce …
- To poszedłeś w tym kierunku, rozumiem. – Co jak co ale, Lily
poczuła się dziwnie przyjemnie.
- Chodź już, bo pomyślą że nas porwali. – W trochę lepszych
nastrojach skierowali się w stronę pozostałych.Tak więc przeszli kilka kroków
kiedy znaleźli się przed wejściem do
przedziału. James udając dżentelmena przepuścił Lily pierwszą, przy okazji obdarzając ją „tym” uśmiechem,
ta zamiast odwzajemnić uśmiech pokręciła tylko oczami. Nawet nie usiadła kiedy
ku niej zostały rzucone pytania.
- Lily, co tak długo ? Oh, jak tam wakacje ?- Potok z ust Emily
Norton był nie zatrzymania. Lily nie miała szansy odpowiedzieć tylko się
uśmiechnęła, ale i to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów- ku niej zostały
rzucone kolejne, tym razem od jej najlepszej przyjaciółki - Dorcas Medowes.
- Czemu tak rzadko pisałaś, mam nadzieje że masz na to dobre
wytłumaczenie ? – Dla Dorcas dobre wytłumaczenie to tematy związane tylko i
wyłącznie z wakacyjnym flirtem.
- Oj, dajcie dziewczynie usiąść. – Syriusz Black do tej pory
przyglądający się z rozbawieniem, odezwał się nie po to aby wypowiedzieć jakieś
bezsensowne zdanie, ale po to aby stanąć w obronie Rudej.
- Black, stanął w mojej obronie, cóż za zmiana.
- Oh przestań, rumienię się … - na te słowa wszyscy zaczęli się
niesamowicie głośno śmiać.
- Ach, więc skąd ta pozytywna zmiana, panie Black?
- Oj, Ruda, Ruda nie którzy po prostu się zmieniają . – Tu znacząco
spojrzał na Rogacza, który uśmiechnął się ukazując swoje nad zwyczaj białe
zęby. – A więc to tak Łapa pomaga
Rogaczowi, tak rzeczywiście to będzie niezapomniany rok. Wszyscy zajęli
swoje miejsca, w ten sposób, że Ruda wylądowała przy oknie koła Pottera. Co nie było takie złe, bo całkiem normalnie się z nim rozmawiało. Po
nie całych 2 godzinach przyszedł na czas na patrol, razem z Remusem wydostali
się z hałaśliwego przedziału. Patrol miną całkiem normalnie, jedynym minusem
był fakt, że po patrolu było posiedzenie prefektów, które musiała poprowadzić
zielonooka.
- Jesteśmy już wszyscy, dlatego musimy już zacząć, bez
przeciągania, tu macie grafik patroli, listę zakazanych produktów ze sklepu
Zoonka, a i regulaminy, powieście to w pokoju wspólnym. Macie jakieś pytania? Rozejrzała
się po pomieszczeniu i tylko jedno ręka widniała w górze. Ręka Malfoya.
- Tak, Malfoy. – Wypowiedzenie tego zdania dla Lily było dosyć
trudne, zważywszy na ton jakim posługiwał się Lucjusz.
- Dlaczego, taka szlama jak ty została prefektem naczelnym ?– Tak naprawdę,
nie chciał dowiedzieć się „dlaczego”, po prostu miał nie wymowną chęć zrównać
Lily z błotem.
- Co ty powiedziałeś, Malfoy ? – Do tej pory spokojnie siedzący
Remus, aż kipiał ze złości.
- To co usłyszałeś, chyba że masz problemy ze słuchem ? – Na jego
twarzy zagościł drwiący uśmieszek. Remus
nie wytrzymał wyciągnął różdżkę. Jednak zielonooka w porę go opamiętała.
- Nie warto, Remus.
- Ale, Lily …
- Nie warto, chodź . To już koniec spotkania.
Pozostali prefekci innych domów nie byli zdziwieni zachowaniem
Malfoya, a ni tym, że Lily nie bardzo obchodziło zdanie Lucjusza. Malfoy jako
pierwszy opuścił przedział prefektów, razem z jakimś innym ślizgonem. Lily
razem z Remusem zaraz po nich. Reszta podróży minęła w świetnej
atmosferze. Gdy wychodzili Lupin razem z
Evans musiał zagonić pierwszoroczniaków
do Hagrida, bo większość z nich bała się tego wielkiego i włochatego
pół-olbrzyma, a pół-człowieka.
- Pirszoroczni, Pirszoroczni do mnie !
- No, już idzie do niego, nic wam nie zrobi.
- Ale jak, mnie połknie ? – Takich pytań było więcej niż kiedykolwiek.
- Oh, oczywiście, że was nie połknie. Hej wy !!! – Nie daleko
powozów dla pozostałych roczników, stała grupka chłopców którzy właśnie chowali
sobie pod szaty łajno-bomby. Lily podbiegła do nich zanim ci uciekli.
- Z skąd wy to macie ? Co ?
- Nie twój interes. – Najwyższy z nich był bardzo podobny do kogoś
kogo już wcześniej gdzieś poznała.
- Oj, żebyś wiedział, że mój ! Skąd to macie ?!
- Od nich. – Najgrubszy z nich wskazał na dwójkę szczerzących się
teraz chłopaków. Na Pottera i Black’a.
- Remus ! Weź od nich wszystkie łajno -bomby, ja muszę coś
załatwić.
- Dobra. A wy … - dalej nie słyszała szła teraz w stronę, wyraźnie
uradowanych całą tą sutyacją chłopaków.
- Wy macie coś z głową ?
- Oh Liluś, nie denerwuj się. My po prostu doszliśmy do faktu że
szósty-przed ostatni rok powinien być… hm spokojniejszy.
- Spokojniejszy ?!
- Ruda, pomyśl. Kiedy skończymy ten rok szkolny nasze miejsca ktoś
musi zająć, dlatego rekrutujemy nowych Huncowców.
- Jesteście nie normalni, kto by chciał być taki jak wy ?!
- Hm, niech pomyślę .... - Syriusz udawał że się zastanawia, następnie spojrzał na Jamesa i oboje odpowiedzieli.
- Wszyscy !
- Tak, rzeczywiście.
Oboje uśmiechnęli się tym swoim sposobem. Zrezygnowana Zielonooka, zerknęła jeszcze przez ramię i odeszła w stronę powozów. Siedziała razem z grupą krukonów z siódmego roku. Po dotarciu do zamku, odesłała nowicjuszy profesor McGonagall, a sama udała się na ucztę powitalną. Usiadła koło Dorcas i Emily, zmierzyła szybko Huncowców gromkim spojrzeniem. Ci jednak wciąż się szczerzyli. Po chwili do stali wtargnęła profesorka wraz z przerażonymi pierwszoklasistami, no może nie wszyscy byli przerażeni. Jedynymi uczniami po, których nie było widać strachu była grupa owych "przyszłych Huncowców". Po kolei każdy z nich siadał na stołku i nakładał tiarę przydziału, a ta krzyczała nazwę jednego z domów. Lily jednak nie śledziła przebiegu tego całego wydarzenia,bo jakiś czas temu odpłynęła, wpatrując się w niebo, dzisiaj było wyjątkowo przepiękne, choć zawsze było magiczne, dziś było nadzwyczajne. Dopiero po jakimś czasie z zamyśleń wyrwała ją Dorcas.
- Lilka! Ziemia do Lilki!
-Oh, przepraszam odpłynęłam.
- No widzę właśnie, jest już jedzenie .
Faktycznie, dopiero teraz się zorientowała, że na stole pojawiły się wszelkie jej znane potrawy. Dopiero pod koniec uczty zauważyła nowych Gryfonów, wśród nich była grupa "małych Huncowców". Nie tracąc czasu zaprowadziła pierwszoroczniaków do pokoju wspólnego, tłumacząc im po drodze wszystkie zwyczaje i zasady. Dopiero o godzinie 11 udało jej się dopchać do łazienki. Jednak z zaśnięciem nie miała żadnego problemu.
- Buhahah. Pierwszy rozdział. I jak ?! Trochę się napisałam, nie powiem. Bardzo się cieszę, że tyle osób komentowało odwiedzało i obserwowało. Mam też nadzieję, że będzie was więcej. No cóż, ale to tylko plany na przyszłość. Tak, więc nie przeciągając, wyraźcie swoją opinię na temat notki, w razie jakichkolwiek problemów piszcie do mnie na e-mail. lily-evans-and-james-potter-pl@gmail.blogspot.
Cześć. Znalazłam Twój blog przez przypadek i postanowiłam wpaść, gdyż ja wręcz uwielbiam huncwotów i Lily Evans ^.^ Moje oczka się jeszcze bardziej radują widząc, że to dopiero początek opowiadania.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o notkę, to muszę całkiem szczerze powiedzie, że już zakochałam się w tym, jak pięknie piszesz o uczuciach. Ach.. chcę wiecej.
Lily szykuje się do wyjazdu... Hogwart czeka ^.^ James wysłał jej list... czy to nie słodkie? Rogacz chciał się jej oświadczyć? No nie dziwie się, że ojciec Lily pytał czy James to nie jest jej chłopak, hehe. Petunia jak zawsze "bardzo kochana" siostrunia cieplutko pożegnała Lily. Nawet na święta jej nie chce? Nie lubię Petuni!
Severus [mimo, że okazał się dobry, ja jakoś za nim nie przepadam, wolę Jamesa] chciał przeprosić Lily i o mało ręki jej nie wyrwał! James jak rycerz ją uratował ^.^ Zachowanie Lily i jej przyjaciół w pociągu opisałaś pierwszorzędnie, brawo. Lucjusz to drań! Oczywiście, że Lily jest i będzie świetnym prefektem!
Huncwoci rekrutują nowych do swojej ekipy? No to sie zapowiada kolejny spokojny rok w Hogwarcie. A jednak Lily dowiedziała się o łajnobombach, haha.
Podsumowując piszesz świetnie, tematyka cudowna, co powoduje, że czytanie twojego bloga to czytaj przyjemność, Jak dla mnie to zaszczyt być twoją czytelniczką i mam nadzieję,że sie na to zgodzisz,
Bardzo proszę abyś mnie powiadamiała o każdej kolejnej notce na tym blogu.
Jak znajdziesz czas to zapraszam na http://lily-dorea-potter.blogspot.co.uk/
Mogę dodać twój blog do moich linków?
Pozdrawiam i czekam na kolejny tak świetny rozdział :*
Nawet, nie wiesz ile to dla mnie znaczy. I tak, pewnie możesz mnie dodać do sowich linków. Kolejnego rozdziału możesz spodziewać się za tydzień.
UsuńJest pierwszy rozdział!! Powiem szczerze, że oryginalnie zaczęłaś, a przy tym rekrutowaniu huncwotów to padłam ze śmiechu. I ta kłótnia Remusa z Malfoyem, nie sądziłam, że Remus może się tak wściec. Zauważyłam właśnie, że twoi bohaterowie nie są do końca kanoniczni co wielce mi się podoba i mam wieeeelką nadzieję, że James nie będzie cały czas latał za Lily i wrzeszczał "Evans umówisz się ze mną?" bo to ciut nudne. Ale póki co z niecierpliwością czekam na następny rozdział i nie życzę weny, a dużo czasu ;)
OdpowiedzUsuńA i mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na harrypotter-przepowiednia.blogspot.com? Oczywiście jeśli to robisz, z góry dzięki.
UsuńPewnie, nie ma sprawy. I dzięki, wena na pewno mi się przyda.
UsuńHej. Wybacz,ze dopiero teraz tu wpadłam, ale jak wiadomo, szkoła robi swoje xD.. Od razu na wstępie powiem, że chcę być informowana o nn, a ja sama jutro dodam Cię do linków ^.^
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę świetny, a najbardziej podobał mi się moment, w którym James uratował Lilkę przed Snape'm. Haha, i oczywiście nie mogło się obejść bez listu od Rogacza <3. Hm, ciekawa jestem, co on takiego wymyślił na ten rok ;D.
Pozdrawiam!
[przekleta-prawda][skra-zycia]
Ja też, jestem ciekawa :P. A i jeśli chodzi o informowanie, to nie ma sprawy.
UsuńWreszcie pierwszy rozdział z niecierpliwością zaglądałam tu codziennie.Uwielbiam Łapę i ten blog to mój ulubiony (zaglądam na 100 blogów (no dobra 1000) ) A najlepsze to nowi Rekruci to mnie powaliło Chyba bliźniaki to kolejni :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
Łapa~`
Dzięki, ja też uwielbiam ten fragment. A następny fragment dzisiaj o dziesiątej.
UsuńDługi ten rozdział, więc błędów wypisywać nie będę, bo i ta mnie już pewnie nie lubisz, za to co powypisywałam pod prologiem... Mam tylko nadzieję, że moja praca nie pójdzie na marne i rzeczywiście poprawisz te błędy...
OdpowiedzUsuńCo do tego: Pojawiły się dialogi, więc mówię - popracuj nad estetyką tekstu. Wypowiedzi nie zaczynamy od myślnika, a na ich końcu zazwyczaj nie stawiamy kropki.
Warto też zasięgnąć języka na temat tego jak odmienia się obce imiona i nazwiska (apostrofy). Zwróć również uwagę na to że Snape jest Snapem, a nie Snap'em.
Nie z przymiotnikami piszemy razem.
Nazwy uczniów danego domu z wielkiej litery (np. Krukoni, Gryfoni).
W wypowiedziach kierowanych do czytelników, nie w treści rozdziału, miło jest zwracać się do nas z szacunkiem, a więc wszystkie Was, Ciebie, Tobie, z dużej litery.
Mam wielką nadzieję, że się na mnie nie obrazisz i jeszcze się kiedyś odezwiesz ;) Pozdrawiam :)