Był zimny poranek, większość Gryfonów była pogrążona w
głębokim śnie, ale nie rudowłosa. Lily od ponad 20 minut ponownie próbowała
zasnąć, bezskutecznie. Zrezygnowana wstała i wzięła szybki prysznic,
postanowiła pójść na wcześniejsze śniadanie.
W pełni gotowa, nastawiła budzik dla reszty i opuściła dormitorium.
Schodząc powoli do pokoju wspólnego, zauważyła, że na kanapie przed kominkiem
„ktoś” leży. Z czystej ciekawości zbliżyła się do tego „kogoś”. Tym „kimś”
okazał się, nie kto inny jak rozczochraniec. Jego okulary zsunęły mu się na sam
czubek nosa, koszula była wymięta, a krawat ledwo się trzymał pod kołnierzem.
Wokół niego walały się sterty pergaminów, kałamarzy, butelek po kremowym piwie,
opakowania po fasolkach wszystkich smaków. On sam ledwo trzymał się na krawędzi
kanapy. Lily przypatrywała się czarnowłosemu chłopakowi, wpadła w pewien trans,
po mimo jego zamkniętych oczu. Nie mogła się oderwać od widoku jego twarzy,
wyglądała tak spokojnie, wprost uroczo. Skarciła siebie za takie myślenie, ale
wciąż się mu przyglądała. Patrzyła na jego pełne usta, które teraz wykrzywiały
się w lekki uśmiech, jego prosty nos. Dopiero mocny trzask cudzych drzwi ją
ostudził. W tym samym momencie James przekręcił się na bok, w ten sposób
spadając z kanapy. Lily zrobiła mały krok w tył, i zaczęła się śmiać.
- Aua … - wstając złapał się za żebra, a raczej próbował się
złapać. – Tak, tak niezwykle zabawne. – Nie zdawał sobie sprawy kto przed nim
stoi, dlatego też powiedział to trochę oschle. Lily jednak nie zauważyła jego
tonu, i tłumiąc śmiech pomogła mu wstać.
- Dzięki.
- Tak, tak nie ma za co.- Dopiero teraz zobaczył że przed
nim stoi zielonooka osóbka.
- Lily ?! – lekko zdezorientowany nazwał ją po imieniu.
- Potter, a jednak znasz moje imię.
- Och, Evans takiego imienia się nie zapomina. – mówiąc to
zaczął się szczerzyć i czochrać włosy. Pomimo jego niechlujnego wyglądu,
całościowo prezentował się całkiem przystojnie.
- Daruj sobie i ogarnij tu trochę.
- Ach tak, racja.
- Co to w o gule jest ? – pytając schyliła się i
podniosła kilka pergaminów.
- Strategie, nie wiem czy wiesz, ale jestem nowym kapitanem
naszej drużyny, bo ten tępy Diggroy skończył szkołę.
- Wcale nie jest tępy.
- No może, przy tobie nie, bo się do ciebie zalecał. –
mówiąc to mina mu trochę zrzedła, nie wiadomo czemu , ale Lily zrobiło się mu
trochę szkoda. Jednak to co powiedział było prawdą, kiedy była na piątym roku,
Diggroy na każdym ich „przypadkowym” spotkaniu, prosił ją o wspólne wyjście do
Hogsmade, ta jednak zawsze potrafiła znaleźć dobre wytłumaczenie. Po prostu nie
widziała większej potrzeby spędzania z nim czasu. Z czego Rogacz bardzo się
cieszył. Diggory i Potter nie byli jedynymi chłopakami uganiającymi się z Rudą,
większość Gryfonów i Krukonów, chciało spędzać z nią więcej czasu. Przez jej
popularność wśród koleżanek zanikła. Ona sama nie bardzo rozumiała dlaczego się
za nią uganiają.
- Jak uważasz.
Żegnam. – To mówiąc odeszła w stronę portretu. – Ogniste Królowe.
Przeszła przez portret, cały czas zastanawiając się nad
rozmową, była to pierwsza taka wymiana zdań bez żadnych kłótni, przezwisk, wrzasków.
Może to przez to, że nie powiedział tego swojego „Umówisz się z mną Evans ?” i
po raz pierwszy nazwał ją Lily, nie licząc pierwszych dni ich znajomości. Lily
w osamotnieniu przemierzała korytarze, w końcu natrafiła na drzwi do wielkiej
Sali. Pchnęła je i weszła do pomieszczenia. Niebo było pochmurne, a przy stołach
siedziały pojedyncze grupki. Tylko przy stole nauczycielskim nikogo nie było.
Spojrzała na stół Krukonów, zauważyła że przy jednej z grup siedzi prefekt,
entuzjastycznie pomachała mu ręką, ten widząc gest uśmiechnął się szeroko.
Rudowłosa lekko się zarumieniła, usiadła przy swoim stole i zaczęła pochłaniać
owsiankę. Przy stole Slytherinu, tymczasem siedział Snape, ukryty pod warstwami
książek, zaciskał pięści, aż się gotował ze złości. Przecież ten typ perfidnie zarywa do Lilki, kolejny Potter. Dupek. Nie
wytrzymał wyszedł z Sali, pozostawiając podręczniki i kociołek. Trzasnął
drzwiami, na tyle głośno by każdy kto znajdował się w Wielkiej Sali to
usłyszał. Kierował się ku lochom, mijał wiele uczniów, w tym grupę roześmianych szóstoklasistów,
którzy nawet go nie zauważyli.
- Dobre Black. – Dorcas z trudem powstrzymywała śmiech i z
jeszcze większym wypowiedziała to zdanie.
-Dziękuję, dziękuję. – Stali już przed wejściem do Sali,
każdy coraz ciszej rechocząc. Tylko James nie był wzruszony kawałami
Syriusza. Od rana był jakiś dziwnie
zadowolony. Żeby oni tylko wiedzieli . Black pchnął drzwi przepuszczając Emily i
Dorcas, którą obdarzył zniewalającym uśmiechem. Remus pokręcił oczami na znak
odrazy.
- Patrzcie siedzi Lilka . –Emily wskazała palcem na rudowłosą,
która była wciągnięta przez Proroka. Nawet nie zauważyła, że do Sali weszli
Huncowci i jej przyjaciółki. Remus jako pierwszy podszedł do niej, siadając po
je prawej stronie.
- Jest coś ciekawego ?!
- Na Merlina Remus, nie strasz mnie tak więcej. Nie, nic nie
ma.
- Kiedy wyszłaś ? –Tym razem Emily znienacka usiadła po jej
lewej stronie , patrząc na nią wyczekująco.
– Jak jeszcze spałyście, ja nie mogłam spać . – Tu rzuciła szybkie
spojrzenie na Jamesa. Który odruchowo
poczochrał swoje włosy. Rozmowa dalej się nie kleiła, każdy zajął się swoim
śniadaniem. Lily, która skończyła swoją porcję owsianki, powoli wstawała od
stołu.
- Na razie. – W zamian dostała tylko huncwockie spojrzenie
Jamesa i jakiś pomruk , który brzmiał trochę jak „dozobacznia” . Skierowała
się w stronę wyjścia.
- No idź, bo ci ucieknie. – Dorcas oderwała się od swojej
porcji jajecznicy. Może mało kto wie, ale James zawsze po wspólnych posiłkach
czy kłótniach, zakładał na siebie pelerynę i śledził Lily. Ta, często szła w
stronę sowiarni, albo wieży astronomicznej. Tam właśnie chodziła nerwowo
w kółko, albo cicho popłakiwała. Gdy płakała, zawsze żal po kłótni gwałtownie
pękał u Jamesa i niby przypadkiem wchodził w miejsce gdzie była Ruda.
Przepraszał ją, a potem delikatnie przytulał, co Lily skrycie lubiła. James
nałożył na siebie pelerynę i wyciągnął z torby Łapy kawałek jakiegoś pergaminu.
Szybkim krokiem kierował się ku wyjściu. W tym samym momencie Lily otwierając
drzwi wpadała na kogoś.
- Och przepraszam, nie widziałam Cię.
- To ja nie powinienem stać przed drzwiami. – Teraz
zauważyła, że przed nią stoi prefekt Krukonów. Travis Smith.
- Travis ? Nic ci nie jest ?
- Nie wszystko w porządku, a ty ?
- Ja ? To ja na ciebie wpadłam, nie, nic mi nie jest.
- Idziesz na Transmutację ? Mamy razem.
- Tak, faktycznie.
W drodze do odpowiedniej Sali, całkiem miło im się
gawędziło. Dopiero przed wejściem do klasy, Lily zadała pytanie, które krążyło
jej po głowie.
- Na kogo właściwie czekałeś
? – Travis lekko zakłopotany, odpowiedział nieco łamliwym głosem.
- Szczerze ? Czekałem na ciebie…
- Na mnie ? – Lily zdziwiona faktem, że najprzystojniejszy Krukon
się nią interesuje.
- Tak, na ciebie.
- Ale dlaczego ?
- Naprawdę chcesz wiedzieć ? – Lily pokręciła twierdząco
głową.
- Od piątej klasy, kiedy to zaczęliśmy się przyjaźnić, bo
można to nazwać przyjaźnią, prawda – nie czekał na odpowiedź, ciągnął dalej-
zaczęłaś mnie interesować, nie jako przyjaciółka, ale jako potencjalna
dziewczyna, jeśli wiesz co mam na myśli. Od dawna chciałem się z tobą umówić,
ale zawsze ten Potter mnie wyprzedzał. Dlatego, teraz kiedy jesteśmy sami,
chciałbym cię zaprosić na randkę, cotynato? – Lily zamurowało, Travis, ten
Travis o którego zabijają się dziewczyny chce się z nią umówić. Przecież, to nic złego, czemu nie ?
- Tak, pewnie.
- To może jutro o 17 ?
- Ok, mi pasuje. – Uśmiechnęła się nieśmiało. Nie długo
trwała ta błogość, bo poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękaw. Odwróciła się i
zobaczyła Dorcas. Przesłała Krukonowi przepraszające spojrzenie i została
zaciągnięta to pustego korytarza.
- Słucham ? – Dorcas nerwowo zaczęła stukać butem.
- O co ci chodzi ?
- Dlaczego się do siebie szczerzyliście, ty i Travis Smith,
och nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.
- No bo, onsięzmnąumówił.
- Co ty tak mamroczesz?
- Umówił się z mną !
- Żartujesz sobie . – Lily nie takiej reakcji oczekiwała,
jej przyjaciółka stała jak wryta.
- Nie ciszysz się ?
- Lily, ty tak na poważnie, pomyśl jak się czuje teraz
James. Od sześciu lat próbuje się z tobą umówić , zresztą nie tylko on, tysiące
razy go odrzucałaś, a teraz umawiasz się z pierwszym lepszym gościem.
- Dorcas, po pierwsze od kiedy stajesz po stronie James’a,
on umawiał się setkami jak nie z tysiącami dziewczyn, a ja nie mogę się
spotkać z kimś kogo naprawdę lubię ?
- Lily, nie rozumiesz James to robił by wzbudzić w tobie zazdrość
.
- Wiesz, co Dorcas, myślałam że będziesz się cieszyć. – Gdyby spojrzenie
mogło zabijać, Medowes leżała by teraz martwa. Lily nie chciała dalej ciągnąć
kłótni, odeszła w stronę klasy. Co działo się dalej z Lily, czy Dorcas- nie
jest istotne.
James,
stał jak wryty, jego serce pękło na milion kawałeczków, miłość jego życia,
właśnie umówiła się z kimś innym. Z kimś
z kim się przyjaźnił. Nie sądził by Lily mogła go tak zranić. Już nie chciał nią uganiać, nie chciał jej wyznawać miłości, nie chciał z nią
spędzać czasu, nie chciał jej widzieć, słyszeć, nie chciał już jej kochać.
Trochę dramatyczne zakończenie, ale cóż zrobić, jednak nie
martwcie wszystko się jakoś ułoży, przecież
w przyszłości wezmą ślub, prawda ? Notka jest krótsza od poprzedniej,
ponieważ pisałam ją w pośpiechu, co też przekłada się na jej jakość. Jednak to
nie zmienia faktu, że chcę by była komentowana. Serdecznie zapraszam do
obserwowania bloga, komentowania, no i rzecz jasna, czytania.
- Kath
{Przepraszamy za Spam} Lubisz pomagać innym? Potrafisz posługiwać się poprawną polszczyzną i troszczysz się o nasz język ojczysty? Lubisz czytać opowiadania i wypatrywać w nich błędów? Chcesz zostać Beta Readerem?
OdpowiedzUsuńA może...?
Piszesz opowiadanie? Chciałbyś poprawić jego jakość merytoryczną? Poszukujesz Bety, która przeczyta kolejny rozdział, przed jego publikacją, lub zostanie z Tobą na stałe?
Wypełnijmy pustą przestrzeń blogosfery. Stwórzmy miejsce, gdzie bez problemy będzie można znaleźć Betę, czy to jednorazowo, czy na stałe. Serdecznie zapraszamy do współpracy! [http://betowanie.blogspot.com/]
[Re: hogwart-memories.] Dziękuję ;) Niezmiernie mi miło :) Jeśli chcesz, z chęcią będę Cie informować o nowych rozdziałach ;) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńP.s. Radzę usunąć ochronę obrazkową ;)
Już usunęłam.
UsuńTo ja postaram się napisać jakiś porządny komentarz ;) Rzeczywiście koniec lekko dramatyczny, ale już nie mogę się doczekać miny Lily kiedy James przestanie się za nią uganiać. Liczę, że zostawisz ten stan jak najdłużej, bo rzadko można się z czymś takim spotkać :) Zaczynam lubić Dorcas, miło, że stanęła po stronie Jamesa, a ten Travis Smith to po prostu... grrr. Ale co tam, rozdział jak dla mnie był długi i nie ma co narzekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niech wena będzie z tobą ;)
Naprawdę dziękuję.
Usuń